Archiwum grudzień 2015


gru 31 2015 Jesteś pewna!
Komentarze (0)

  Pewnie wielu z Was miało lub ma jakieś małe tajemnice rodzinne lub mini spory dotyczące kilku członków Waszej rodziny. Zawsze coś jest co spowoduje że nie czujecie się najlepiej, co sprawia Wam ból. 

Mój ból to taki który koniecznie trzeba rozwiązać już w zarodku. Cała historia zaczęła się lekko ponad tydzień temu.

Mój chłopak z którym jestem już jakiś czas nie chciał widzieć mojej mamy przed swoim wyjazdem(zaznaczając że dopiero co wyjechała jego mama z siostrą). Miał dosyć naszego gadania i słuchania trzech bab. zaczął narzekać że za głośno gadamy, hałasujemy itp. podczas gdy on gra. No cóż. Nałóg to nałóg. 

Moja mama przyjechała w ubiegły poniedziałek o 14:10. Miała pretensje i była zła że nie mogła przyjechać wcześniej bo mój chłopak nie chciał aby zjawiła się wcześniej. Przykro mi sie zrobiło ale musiałam jakoś załatwić tą sprawę delikatnie. 

De fatko tydzień minął nam na szczerych rozmowach i wyznaniach. Aż tu nagle wyskoczyła mi z tekstem: Ana, jeśli Ty kiedy kol wiek wyjdziesz za niego za mąż, to ja przyjdę tylko na ślub do kościoła a na weselu się nie pokarzę. Nie będę się poniżać i pokażę mu że trzeba szanować innych. Zrobiło mi się przykro ale nic nie powiedziałam. Dałam sobie i jej czas na przemyślenie tego. 

Długimi krokami zbliżała się sobota. Ach... imprezka, znajomi, moje urodziny.... ;) Byłam zadowolona ;) Cieszyłam się że nie będę spędzać ich sama. 

Impreza się chyba udała, dużo jedzenia, duży tort i jeszcze raz dużo jedzenia. Ze wszystkich przekąsek jakie zrobiłam to tosty ze szpinakiem i tort robiło największą furorę. Przez część imprezy śmiałyśmy się do rozruchu. Potem koleżanka zamilkła i wpatrywała się głucho w telewizor którego nie miała w domu. Moja mama coś od czasu do czasu mówiła coś w eter ale my byłyśmy zajęte rozpoznawaniem twarzy na ekranie telewizora. Leciał film pt: lot nad kukułczym gniazdem. Reszta gości się gdzieś ulotniła... Pewnie na fajkę...

Gdy już została nas mała garstka stwierdziłyśmy że picie wódki nam słabo idzie i poszłyśmy spać. Nazajutrz rano gdy po ogarnięciu kuchni zaczęłam chować pościel usłyszałam szepty z kuchni...usłyszałam tylko część rozmowy: Ona strasznie narzeka na Matiego. Namawiałam ja na kupno normalnej zapalniczki a ona powiedziała że on coraz więcej pali i co chwilę musi kupować zapalniczki bo on je psuje. 

Weszłam do kuchni i powiedziałam że jeżeli chcą mnie obgadywać to niech mówią głośno i się z tym nie kryją. Poprosiłam  moja mamę do pokoju i zaczęło się. 

Mówię spokojnym głosem i ściszonym tak aby nikt nie miał możliwości usłyszenia całej rozmowy.

Mamo, to że ja narzekam na niego i że wiecznie niszczy każda zapalniczkę jaka jest w domu to jedno. Czasem wymsknie mi się coś do Ewy co nie ma znaczenia. Zapalniczki to mały Pikus. Ja za niego nie wychodzę za mąż.

Nie potrzebnie o tym mówiłam, o słowie Mąż.

Córciu kochana, jeżeli Ty wyjdziesz za niego za mąż to ja się nie zjawię na weselu tylko na ślubie i prezent dam tylko dla Ciebie!!! Znowu zrobiło mi się przykro. Nadal miała żal oto że nie chciał jej widzieć wcześniej. 

Teraz to już musiałam jej wyjaśnić wszystko. Mamo co Wy do siebie macie? Zaczęła mi tłumaczyć...Jej rozwiązanie problemu równało sie z tym że mogę sie wcześniej spakować i juz nie wracać. Powiedziałam dość. Moją mamę czasem ciężko jest przekonać do czego kol wiek. 

Ale... zaryzykowałam. Mamo, to że Wy macie coś do siebie to sobie wyjaśnijcie(w oczach wyobraźnie już mam cały obraz tej ich awantury, znając porywczość i nie ustępliwy charakter mojego chłopaka...wietrzyłam natychmiastową awanturę). To że nie chcesz przyjść na ewentualny ślub mój z nim to jemu nie robisz tym na złość i dla niego to nie kara. Tym że nie przyjdziesz na wesele to jego może nie interesować, on to zleje i będzie miał w dupie i być może się tym nie przejmie.. Ale ja tak. Mi zrobisz tym karę nie jemu!! To mnie ukarasz za to że się nie lubicie, że się nie umiecie dogadać. Pomyśl Mamo czy aby na pewno tego chcesz? Czemu ja byłabym winna że nie będziesz na weselu? Czy chcesz mi zafundować takie samo życie jak dziadek zafundował Tobie? Nie przenoś na mnie swoich frustracji i pretensji. nie każ mi w takiej głupiej sprawie wybierać. Być z nim i poświęcić relacje z mama czy porzucić miłość(do której do końca nie jestem pewna). Dla mnie to nie moralne żądanie!! Nie chcę kłótni do końca życia i że teściowa najgorsza itp. Córciu bo mi zawsze moja mama powtarzała że trzeba szanować swoich teściów inaczej nie będziesz miała w nich oparci i szacunku. Dobrze mamo ale myśleniem ze każesz go będziesz mnie skazywać na tą karę. Dla niego karą będzie to że przyjdziesz i będziesz dobrze się bawić.

Mimo iż przyznała mi racje nie jestem, do końca przekonana czy zrozumiała to co do niej mówiłam. Zwiesiła się podczas mojego monoklu.

Sęk w tym że my POLACY musimy nauczyć się myśleć logicznie. I chcąc komuś zrobić na złość musimy pamiętać aby nie zranić przypadkiem kogoś innego. Pamiętajcie proszę o tym i pomyślcie zanim będziecie chcieli coś zrobić. Za mało jest nas szczęśliwych ludzi!!!




gru 30 2015 Miłość w torebce herbaty!
Komentarze (0)

 Herbat jest dużo. Są z całego świata. Są smakowe, ziołowe, z dodatkiem owoców itp.

Taka świeża torebka herbaty, zalana gotowaną wodą, powoli uwalnia swe magiczne moce. Powoli zaczyna pojawiać się kolor, zapach, woda w torebce przepływa i przytula każdy listek, nawet najmniejszy listek herbaty i wydobywa z niej wszystko to co najlepsze.

A gdy już się zaparzy i ją smakujesz, taka w wełni smaku, czujesz każdy oddech liści i świeżość, aromat i smak… Jeśli to twoja ulubiona herbata to delektujesz się nią i chcesz aby ta chwila trwała długo i herbata pozostawała najdłużej gorąca.


Mi trafiła się herbata z odzysku. Taka która już raz była zaprażona i do połowy wypita.


 Mi zawsze zostało patrzenie na nią i zapach jaki miała.

Taka herbata później smakuje okropnie. A mimo to chcę ją wypić. Tak samo bywa z miłością. Kiedyś spotykałam się z kimś na kim mi zależało. Nigdy nie spróbowałam tej miłości, nigdy nie było mi dane go poznać a mimo to, po siedmiu latach on się odezwał do mnie i powiedział że mnie kocha, mimo iż ma żonę. Dla mnie to absurd, a przynajmniej był na początku. Teraz zaczynam mieć wątpliwości co do mojego obecnego związku w którym i tak nie jest za dobrze. Wegetacja z domieszką pleśni która obrzydliwie zgniłym zielonym. Czuję się jak bym była pięćdziesiąt lat po ślubie, a to tylko cztery lata…a nawet małżeństwem nie jesteśmy. Wszyscy się dziwią że z nim jestem. Chyba mam dużą cierpliwość…bo inaczej nie da się tego nazwać.

Czy któregoś z nich kocham? Raczej nie, kiedyś na pewno.


Herbata raz zaparzona, za drugim razem nie smakuje dobrze, nie jest świeża i aromatyczna... Jest gorzka, za słaba i smakuje jak pomyje. Tak to jest, jak się ktoś spotyka z rozwodnikiem. Ten w bardzo krótkim czasie powraca do starych nawyków, siedzeniem przed komputerem albo telewizorem z butelką browara. I potrafią tak miesiącami… Inaczej jest w przypadku kobiet. Te zaś po rozstaniu zawsze stają na nogi i zazwyczaj osiągają więcej niż zaplanowały(znam kilka takich przypadków, oczywiście historia bywa różna i czasem lubi się powtarzać).

Po wypiciu butelki piwa i zjedzeniu dużej tabliczki czekolady z orzechami stwierdziłam że lepiej zostać przy dużej tabliczce czekolady ;) Taki finał nie powinien nikogo zdziwić. Dziewczyny, jak nie wiecie co zrobić to weźcie wybierzcie czekoladę, czekolada to warzywo!!!


gru 27 2015 Teściowa kontra zięć!
Komentarze (0)

 Święta! Święta i już po! 

W milczeniu, w przenikającej mnie ciszy. Tak spędziłam święta! Mimo iż goście byli to jakoś ze sobą nikt nie rozmawiał. Czemu? Sama nie wiem dlaczego. Starałam się rozluźnić atmosferę ale lipa. Pole bitwy nie było moje. Moja Mama i mój chłopak. Dwa tygodnie ze sobą i 10 wymienionych zdań między sobą. Strasznie dużo jak na nich. Zazwyczaj to były 3 zdania(ale czas pobyty mojej mamy był zazwyczaj krótszy). Zgodziłabym się ze zdaniem że to wina teściowej a bo się czepia, poprawia, nakazuje itp. Ale tak nie było i nie jest. 

Przez całe święta w powietrzu było czuć atmosferę ludzie którzy siedzieli w poczekalni czekając na pierwszą rozmowę kwalifikacyjna o prace za 5 000 zł miesięcznie. Aż żal było patrzeć na to wszystko. Dlaczego ludzie którzy się nie znają od razu pokazują sobie jak bardzo się nie lubią? Nawet nie próbowali porozmawiać.

Z niewiadomych przyczyn oboje nie żywią do siebie sympatią, nie lubią dzielić ze sobą pomieszczenia w którym siedzą(więc oboje dwa tygodnie po za wigilią spędzili w osobnych pokojach), nie lubią dzielić się nawet relacjami ze mną.

W ostateczności całe święta spędziłam na jedzeniu szarlotki z lodami popijając winem i oglądając filmy w drógim pokoju z Mama.

Dzisiaj pojechała do domu a ja z psem wróciłam do mieszkania. Znowu pada!! Przez chwilkę zdawało mi się że pada śnieg, ale pewnie to mój wzrok mnie znowu oszukał. Mój chłopak (o dziwo sam z siebie) przytulił się do mnie i zaczął się mną bardziej interesować po powrocie do domu(gdy wychodziłam on jeszcze spał, było to koło 9:00). Hm... przypomniał sobie że istnieje jako człowiek z uczuciami hehe... Żyję z nim od czterech lat między komputerową grą a robieniem jedzenia(w tedy wie że istnieję). 

Nawet się ze sobą nie pożegnali. 

Stereotypy są ostatnio bardzo modne! Teściowe, sprzedawczynie, kobiety: brunetki, blondynki i te rude, czasem tylko mężczyźni. To nas rozśmiesza i bawi od zawsze. No ale ludzie kochani jak długo można? Czy faktycznie słusznie są one przypisywane? A czemu jest tak mało żartów o zgorzkniałych, denerwujących wszystkich zięciach? Takich którzy siedzą całymi dniami przed komputerem i myślą że to wszystko rzeczywistość. I przez sen zabijają złe postacie z gry. 

Dziewczyny też macie takich nałogowych graczy?

Przyznaję szczerze że już wszystkiego próbowałam. Kusząca, seksowna bielizna, romantyczne kolacje i propozycje wyjścia na prywatkę do znajomych. To wszystko na nic. Przegrywam za każdym razem. Postanowiłam poćwiczyć(myślałam że to może coś da), Figurka się robiła, siłownia była. Siódme poty z siebie wyciskałam... i nadal nic.

Macie jakieś pomysły?